Post by Odin of Ossetia on Feb 24, 2011 21:02:49 GMT -5
Moje wspomnienia z walk o wolnoϾ Polski
(...). Do konspiracji w ramach Armii Krajowej wst¹pi³em w jesieni¹ 1942 roku.
W pocz¹tkach 1943 roku, po zorganizowaniu Okrêgu Wojskowego w Kowlu, zosta³em ³¹cznikiem przy dowództwie Okrêgu. W 1943 roku UPA rozpoczê³o mordowanie Polaków na Wo³yniu. W wiêkszych skupiskach ludnoœci polskiej powstawa³a samoobrona, której zadaniem by³a obrona ludnoœci polskiej. W tym czasie dowództwo Okrêgu zorganizowa³o lotne oddzia³y partyzanckie maj¹ce, w razie potrzeby, wspieraæ samoobronê. W styczniu 1944 roku ca³a zorganizowana m³odzie¿ posz³a do lasu, wstêpuj¹c do oddzia³ów powstaj¹cej w³aœnie 27 Wo³yñskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej. Równie¿ ja, w towarzystwie dwóch m³odszych braci 14 i 16 letniego, uda³em siê do lasu. Po miesi¹cu, mój œredni brat zgin¹³ w walce a wraz z nim dwóch jego kolegów. Silny ostrza³ nieprzyjaciela sprawi³, ¿e ich zw³ok nie mo¿na by³o zabraæ z placu boju. W partyzantce by³em ³¹cznikiem przy sztabie dywizji. JeŸdzi³em konno rozwo¿¹c rozkazy do poszczególnych oddzia³ów. Dywizja nasza wspó³pracowa³a z armi¹ sowieck¹ i ramach tej wspó³pracy utrzymywa³a pewien odcinek frontu. W koñcu marca 1944 roku zosta³em wys³any z poczt¹ za front do sztabu armii sowieckiej. Wzi¹³em szeœciu ch³opów na koniach i wyruszyliœmy na wschód. Jecha³em na czele mojego oddzia³u, dosiadaj¹c, za namow¹ kolegów, przepiêknego ogiera. Chodzi³o o zrobienie wra¿enia na sowietach. Jad¹c lasem zatrzymaliœmy siê na rozstajnych drogach nie wiedz¹c, w któr¹ stronê skrêciæ. Z trudnoœci¹ powstrzymywa³em mojego ogiera, gdy z lasu wybieg³ ¿o³nierz sowiecki krzycz¹c „zdjes miny”. Szczêœliwym trafem ominêliœmy pole minowe a¿ strach pomyœleæ, co by siê sta³o gdybyœmy pojechali dalej. Przedzieraj¹c siê w kierunku linii frontu, dotarliœmy do opuszczonych zabudowañ gospodarskich. Znajdowa³ siê tutaj sowiecki oficer, który ze stodo³y obserwowa³ przez lornetkê przedpole. Podwórze gospodarstwa pokryte by³o stosem trupów os³oniêtych p³aszczami a wokó³ le¿a³o mnóstwo karabinów. W naszych oddziale partyzanckim nie mieliœmy za wiele broni, wiêc poprosi³em oficera aby pozwoli³ nam zabraæ kilka karabinów. Pozwoli³, wiêc ka¿dy z nas zabra³ po dwie sztuki broni i tak wyposa¿eni ruszyliœmy w dalsz¹ drogê. Bez wiêkszych przeszkód dotarliœmy do wioski, w której stacjonowa³ sztab sowiecki. Siedziba sztabu mieœci³a siê w dwuizbowej cha³upie wiejskiej. W pierwszej izbie znajdowa³a siê centrala telefoniczna a w drugiej, ciemnej od dymu papierosowego, odbywa³a sie odprawa. Za d³ugim sto³em, obok wisz¹cej na œcianie mapy, siedzia³o kilkunastu oficerów zajêtych o¿ywion¹ dyskusj¹. Zameldowa³em siê, wyjawi³em cel swojego przybycia i odda³em pocztê. Przyjêto nas goœcinnie, nasze konie nakarmiono w stodole a nas zaprowadzono do sto³ówki. Po zjedzeniu obiadu zebraliœmy siê sztabem siedz¹c na koniach. Wrêczono mi pocztê oraz trzy nowiutkie automaty „pepeszki”. Z cha³upy zajmowanej przez sztab wysz³o nas po¿egnaæ kilku oficerów. Z wielkim zdziwieniem zauwa¿yli, ¿e ka¿dy z nas ma po dwa sowieckie karabiny. Bezzw³ocznie wyjaœni³em pochodzenie broni. Zabrano nam szczêœliwie pozyskane sowieckie karabiny, daj¹c w zamian broñ niemieck¹. Trzeba wyjaœniæ, ¿e w tym czasie stosunek sowieckich oficerów do nas by³ bardzo ¿yczliwy a chwilami nawet przyjazny. W kwietniu 1944 roku na naszym odcinku frontu nast¹pi³a du¿a intensyfikacja walk. Atakowa³y nas niemieckie jednostki pancerne. W Wielk¹ Sobotê otrzymaliœmy zrzut lotniczy z Londynu. By³o w nim trochê broni, amunicji, mundurów, zegarków i dolarów. W Niedzielê Wielkanocn¹ 10 kwietnia ataki niemieckie tak siê nasili³y, ¿e sztab musia³ opuœciæ zajmowan¹ wieœ i przenieœæ siê do lasu. Dywizja nasza by³a coraz bardziej okr¹¿ana. Sowieci wycofali siê z tego odcinka frontu, zostawiaj¹c nas sam na sam z oddzia³ami niemieckimi. Sytuacja stawa³a siê coraz bardziej dramatyczna a gdy 18 kwietnia w tragicznych okolicznoœciach poleg³ dowódca dywizji pp³k Jan Kiwerski „Oliwa”, zapad³a decyzja o przebijaniu siê z okr¹¿enia. W pierwszej wersji mieliœmy siê przebijaæ na wschód za wycofuj¹cymi siê sowietami. PóŸniej nast¹pi³a zmiana decyzji i zgodnie z rozkazem przebijaliœmy siê na pó³noc na teren Polesia. Najpowa¿niejsz¹ przeszkod¹ na tym kierunku przemarszu by³a linia kolejowa Che³m-Kowel, wzd³u¿ której Niemcy posiadali bunkry i inne umocnienia przeznaczone do obrony linii kolejowej. Byliœmy zmuszeni pozostawiæ wozy taborowe i ca³y absolutnie niezbêdny sprzêt prze³adowaæ w koñskie juki. Poszczególne oddzia³y uformowane w kolumny ruszy³y, pod os³on¹ nocy, na pó³noc w kierunku torów kolejowych. Pomimo bardzo ciemnej nocy po dojœciu pierwszej kolumny do linii kolejowej, Niemcy otworzyli silny ogieñ z karabinów maszynowych, oœwietlaj¹ce pole ostrza³u racami œwietlnymi. W krótkim czasie nadjecha³ niemiecki poci¹g pancerny, którego dzia³a i ciê¿kie karabiny zada³y naszym oddzia³om znaczne straty. Zginê³o wielu ¿o³nierzy a wielu zosta³o rannych. Tylko czêœæ oddzia³ów przesz³a przez tory a reszta pozosta³a w okr¹¿eniu. Ponowne próby wydostania siê z okr¹¿enia ponawiano w kolejnych nocach. W efekcie uporczywych dzia³añ wiêkszoœæ oddzia³ów wysz³a z okr¹¿enia, jednak spora liczba rozproszonych ¿o³nierzy oraz szpital polowy wraz z rannymi i personelem, pozostali w okr¹¿eniu. Niemcy kr¹¿yli po lasach czo³gami i transporterami, wy³apywali naszych ¿o³nierzy i nasze przera¿one konie. Ja równie¿ pozosta³em w okr¹¿eniu, nosz¹c na plecach radiostacjê, nie zdo³a³em przedostaæ siê za zbawcze tory. ZnaleŸliœmy siê w bardzo trudnej sytuacji i jedynym miejscem, w którym mogliœmy przeczekaæ, by³y rozleg³e bagna i tam te¿ zatrzymaliœmy siê korzystaj¹c z sza³asów pozostawionych przez partyzantkê sowieck¹. Mimo trudnych warunków by³ to dla mnie czas radoœci, bo na bagnach spotka³em mojego najm³odszego brata. Na bagnach przebywaliœmy kilka dni, do 30 kwietnia. W tym dniu zostaliœmy przerzuceni na Lubelszczyznê przy pomocy oddzia³ów partyzanckich z tamtego terenu. Najtrudniejszym elementem przejœcia na Lubelszczyznê by³a przeprawa przez Bug w okolicach Dubienki. Przez wezbran¹ wiosennymi wodami rzekê, przep³ywaliœmy w pe³nym uzbrojeniu, trzymaj¹c siê napompowanych dentek ci¹gniêtych na sznurach. Dêtki kursowa³y w jedn¹ i drug¹ stronê przeprawiaj¹c ¿o³nierzy. Miejscowi ch³opi nakarmili nas i przenocowali w stertach s³omy. Na kolejn¹ noc poszliœmy w hrubieszowskie lasy, gdzie ojciec jednego z kolegów by³ kierownikiem tartaku. Tam zajê³a siê nami hrubieszowska organizacja Armii Krajowej, sfotografowali nas i wyrobili niezbêdne dokumenty. Maj¹c obowi¹zuj¹cy w Generalnym Gubernatorstwie dokument to¿samoœci czyli kenkartê(Kennkarte), wyjecha³em poci¹giem do Lublina, gdzie mieszka³ mój cioteczny brat. Tam te¿ spotka³em moich rodziców, których Niemcy wywieŸli z oblê¿onego Kowla. W Lublinie zakoñczy³ siê w moim ¿yciu okres partyzancki. Jakie by³y dalsze losy oddzia³ów 27 Wo³yñskiej Dywizji Piechoty AK? Oddzia³y partyzanckie, które przesz³y przez tory na Polesie, zosta³y tam ponownie okr¹¿one, ale uda³o siê im z okr¹¿enia wydostaæ. Zgrupowanie W³odzimierskie przesz³o przez liniê frontu forsuj¹c Prypeæ. Forsowanie Prypeci zosta³o okupione licznymi ofiarami wœród ¿o³nierzy. Po przejœciu frontu ¿o³nierze zostali rozbrojeni i wcieleni do armii Berlinga. Zgrupowanie Kowelskie walcz¹ce z Niemcami na Polesiu przesz³o przez Bug na Lubelszczyznê, gdzie toczy³o walki do lipca. W lipcu sowieci okr¹¿yli czo³gami nasz¹ dywizjê i rozbroili j¹. Po wojnie dowódca jednostki, która rozbraja³a 27 Wo³yñsk¹ Dywizjê Piechoty AK przyjecha³ do Warszawy i odnalaz³ naszego dowódcê. Podczas spotkania przeprosi³ go mówi¹c: „widzia³em jak okropnie by³o Wam przykro oddawaæ trudno zdobyt¹ broñ, ale taki mia³em rozkaz i musia³em to zrobiæ”.
Antoni Stêpkowski
Od Redakcji:
27 Wo³yñska Dywizja Piechoty Armii Krajowej utworzona zosta³a w pocz¹tkach 1944 roku w ramach „Akcji Burza”. By³a to najwiêksza jednostka taktyczna Armii Krajowej licz¹ca bez ma³a siedem tysiêcy ¿o³nierzy. W sk³ad dywizji wchodzi³y przede wszystkim zbrojne oddzia³y Armii Krajowej z Okrêgu Wo³yñ w tym liczne oddzia³y lokalnej samoobrony wo³yñskiej. Najwa¿niejszym powodem utworzenia dywizji by³a sytuacja w jakiej znalaz³a siê ludnoœæ polska na kresach wschodnich, która w wyniku dzia³alnoœci Ukraiñskiej Powstañczej Armii, opanowanej przez skrajnych faszystów i nacjonalistów, stanê³a przed groŸb¹ biologicznej zag³ady. Wczeœniejsze próby powstrzymania mordów etnicznych poprzez dzia³ania lokalnej samoobrony oraz apele do ukraiñskich nacjonalistów, nie przynios³y oczekiwanego rezultatu, st¹d te¿ Rz¹d Polski na uchodŸstwie zdecydowa³ siê na utworzenie dywizji. Zadaniem dywizji by³a walka z UPA a nastêpnie z hitlerowskim Wermachtem. Dywizja zosta³a rozwi¹zana w dniu 25 lipca 1944 roku w Skrobowie na ¿¹danie Armii Czerwonej i przez tê armiê rozbrojona.
Autor wspomnieñ pan Antoni Stêpkowski jest z wykszta³cenia rolnikiem. Ukoñczy³ wy¿sze studia rolnicze i przez kilka lat pracowa³ w instytucjach naukowych zwi¹zanych z rolnictwem. Od ponad czterdziestu lat pracuje w Bieszczadach, jest mieszkañcem podustrzyckiej Równi, gdzie prowadzi gospodarstwo rolne.
Marek Prorok
www.naszepoloniny.pl/articles.php?id=536