Post by Odin of Ossetia on Apr 16, 2012 22:04:43 GMT -5
It is too bad that Wikipedia cannot get its numbers correct on the Battle of Bautzen (Budziszyn) in 1945 (and on many other things).
Polish sources report the German losses at 20 500 killed and 550 captured, plus 314 tanks and self-propelled guns destroyed or captured, in addition to 135 cannons.
Of course, a portion of these losses were inflicted by the Soviets, but it still does not change the fact that this number is much higher than that claimed by Wikipedia.
Also the number of the German troops was significantly higher than the 50 000 claimed by Wikipedia, and it could have been as high as 80 000 - 90 000, albeit it very much appears that the German forces joined the battle in "waves."
Check here:
"Sumując podane wyżej dane i cały czas przyjmując pełne stany etatowe w dywizjach można podać, że po stronie niemieckiej wzięło udział około 380-400 czołgów i dział pancernych oraz 80-90 tysięcy żołnierzy, lecz ugrupowanie uderzeniowe nigdy nie działało łącznie i nie osiągnęło tak wysokiego stanu. Podane wcześniej straty niemieckie (dane te są trudno weryfikowalne) są bardzo wysokie, gdyż wynoszą około 20 procent w sile żywej i aż około 80 procent w pojazdach pancernych. Wyliczenia te powstały w oparciu o niezweryfikowane dane, jednak dają pewien obraz zaciętości bitwy. Po stronie polskiej w sile żywej straty były podobne (22 procent), a w czołgach i działach samobieżnych aż 57 procent. To też o czymś świadczy. W sumie całkowite, podawane w polskich opracowaniach straty wyniosły: dla strony polskiej 20160 żołnierzy (zabitych, rannych, zaginionych i kontuzjowanych) oraz 205 czołgów i dział pancernych, a dla strony niemieckiej 20500 żołnierzy zabitych i 550 jeńców (tylko!) oraz 314 czołgów i dział pancernych oraz 135 dział. Warto zwrócić uwagę na znikomą ilość jeńców. Najnowsze publikacje trochę korygują wysokość strat polskich - wyniosły one w sumie 18 232 żołnierzy: 4902 zabitych, 10 532 rannych i 2 798 zaginionych."
www.prolusatia.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=155:uyce-1945-najmniej-znana-z-polskich-bitew&catid=2:wszelkie-artykuy&Itemid=14
It appears that the only real preoccupation of the post-1989 sources is spreading anti-Communist venom and propaganda and mis-representing the battle as some sort of German "victory" which it was really not.
"Budziszyn jest aktualnie przede wszystkim okazja do oplucia Swieczewskiego i zdewazuowania
udzialu "Armii Berlinga" w II WS.
A do calej historii odnosic sie chyba nalezy tak samo jak np. do kampanii wrzesniowej. Czy innej.
Mniej lub bardziej udanej.
O ile sobie przypominam to nawet za glebokiego peerelu nie bylo takiego opluwania ( mniej lub bardziej
nieudolnych) dowodcow Wrzesnia jak to dzisiaj neoendeckie prawczkowe histeryki i niehisteryki
w stosunku to "nieprawidlowych" Polakow praktykuja.
Zalosne.
(...).
Bitwa jak bitwa
a czy Rydz Smigly albo inny Bor Komorowski by ja inaczej rozegral Nie wiem.
Wiem za to, ze nie warto dyskutowac w temacie, czy o temacie z kims, kto z gory twierdzi,
ze glowny aktor na oplucie zasluguje. To jest podobno forum historyczne.
(...).
A sama bitwa ?.
Raczej nie mogla skonczyc sie inaczej. Swierczewski dzialal ( trzezwy czy pijany) "w ciemno".
II Armia nie dysponowala wlasnym glebokim zwiadem. Ponadto gdyby Swierczewski zatrzymal natarcie w momencie pierwszego kontrataku niemieckiego z flanki ( i czekal na 52 Armie) zostalby najprawdopodobniej natychmiast zdjety.
"Jakosc" samego wojska....?. Jeden z uczestnikow bitwy opowiadal mi, ze do wojska "poszedl"
w lutym 1945 *roku ( pochodzil z lodzkiego). Z takich zonierzy - z kilkutygodniowym "stazem" skladala
sie wiekszosc pododzialow. O braku oficerow nie mowiac. Wypada wspomniec, ze jednoczesnie
wg danych z terenow na wschod od Wisly z jesieni 1944, dekowalo sie tam okolo 20 000 Polskich Patriotow przed poborem do komunistycznego wojska - a z amnestii ze sierpnia 1945 roku skorzystalo w sumie ponad
50 000 osob - z reguly uchylajacych sie w czasie wojny przed poborem. A ktos tego Adolfowi
dokopac musial......ale byli przeciez POP Swierczewscy.....Przynajmniej jest dzis na kogo pluc."
AK_2107
"Tak zacząłem się zastanawiać i bitwa ta zaczęła mi nieco przypominać bitwę nad Bzurą (widzianą od strony Niemców). Ekspresowe tempo ofensywy (tam na Warszawę, tu na Drezno), rozciągnięcie wojsk, niezabezpieczona flanka i kontratak lekceważonego przeciwnika "znikąd". Porażka i chaos w pierwszej fazie bitwy, liczne straty, potem uzyskanie pomocy, opanowanie sytuacji i przeciwdziałanie. Nihil novi sub sole.
Przełom w bitwie budziszyńskiej nastąpił już 29 i 30 kwietnia. Później 2 armia otrzymała zadanie natarcia z rejonu Kamenz w kierunku na Pirnę, a później na Pragę. 6-7 maja rozpoczęła się operacja praska, którą trudno bezpośrednio zaliczyć do bitwy budziszyńskiej.
A tak ad meritum. Bitwa budziszyńska spektakularnym zwycięstwem polskim nie była, a pierwszej fazie dotkliwą porażką (śmierć jednego z dowódców dywizji i niewola drugiego o tym świadczy). Polacy nie byli dobrze dowodzeni, choć rozpoznanie możliwości niemieckiego, bardzo silnego kontruderzenia szwankowało także (i chyba - przede wszystkim) na szczeblu frontu. Formacje radzieckie, flankujące Polaków, także się chyba nie popisały w pierwszej fazie bitwy. Trochę tak wygląda, że ścigano się do Drezna, na nic nie patrząc, "bo wojna już się kończy". Świerczewski wybitnym wodzem nie był, ale warto odnotować to co napisał ak_2107 - czy Rydz- Śmigły, Bór-Komorowski by dużo lepiej tą bitwę rozegrali? Czy dużo lepiej rozegraliby ją np. dowódcy amerykańscy, którzy kilka miesięcy wcześniej dostali solidne lanie w pierwszej fazie bitwy w Ardenach?
Ale stosowanie "słowa wytrychu" - klęska jest dosyć dyskusyjne (choć bodajże popularyzował je chyba śp. prof. Wieczorkiewicz). Polacy, mimo że niedoszkoleni, niezbyt dobrze dowodzeni zadanie wykonali. Armia rozbita nie została, a choć poniosła ciężkie straty, to mogła wkrótce przejść do ataku na południe. Jest dyskusyjne, co było ostatecznym celem Niemców (Berlin, czy jak uważał Wieczorkiewicz - Zachód ??), ale faktem jest, że nie został on zrealizowany, także dzięki ofiarności Polaków.
A tak BTW - jeżeli szermujemy słowem klęska, to może powinniśmy zastosować je do (polskiej) bitwy pod Monte Cassino? Wszak - czy było to jednoznaczne polskie zwycięstwo? A jak oceniać należy dowodzenie, gdy pędzono żołnierzy do frontalnego ataku na przeciwnika umocnionego w górach? Jaki był wówczas stosunek sił i strat - tzn. ilu Niemców zabiło ilu Polaków?
Zacząłem się zastanawiać nad kilkoma faktami i zarzutami wobec Świerczewskiego jako dowódcy:
1. Fatalne rozpoznanie i to, że nie przewidział przeciwuderzenia. Generalnie dalsze rozpoznanie w WP nie było doskonałe (vide Kołobrzeg i rozpoznanie sił niemieckich w tym mieście, tudzież bodajże posługiwanie się mapami wyrywanymi z niemieckich atlasów), ale tu mamy dwie dodatkowe sprawy. Pierwszą - główną instytucją odpowiedzialną za rozpoznanie zagrożenia ze strony południowej był front. To na tym szczeblu dysponowano armią lotniczą, która mogła zainteresować się ruchami wojsk niemieckich. Po drugie - Świerczewski miał sąsiada od południa (radziecką 52 armię). To ona chyba była predestynowana do rozpoznania tego kierunku?
2. Wyścig do Drezna. To był błąd, ale wielu taki błąd popełniło. Dla Wojska Polskiego zajęcie jednego z głównych miast niemieckich miało niezwykle prestiżowe znaczenie. A zresztą, jak winimy za to Świerczewskiego, to powinniśmy równą miarą traktować Andersa, który z podobnych powodów wykrwawił II korpus pod Monte Cassino.
3. Pierwsza faza bitwy i los 5 dywizji, tudzież 16 brygady. Po szybkim "przecięciu" 52 armii radzieckiej i w sytuacji generalnego zaskoczenia tak silnym uderzeniem, chyba żaden dowódca tych strat by nie uniknął. Front też za bardzo nie pomógł - gdzieś (chyba na dws) czytałem rozkaz dowództwa frontu z 22 czy 23 kwietnia - zredagowany na zasadzie "nie przejmujcie się chłopaki, bijecie Niemca świetnie i jest w porządku".
4. Los 9 dywizji. Żaden ze mnie ekspert, ale pozostawienie jej "na jakiś czas" pod Dreznem było całkiem logiczne. Świerczewski, już raz zaskoczony przeciwuderzeniem niemieckim, zapewne nie miał zamiaru całkowicie odsłonić się tym razem na odcinku drezdeńskim. Późniejsza tragedia 9 dywizji w "dolinie śmierci" już w niewielkim stopniu zależała od Świerczewskiego. Był to po pierwsze tragiczny przypadek - Niemcy znaleźli przy zabitym oficerze marszrutę dywizji, a po drugie zadecydowała nieudolność Łaskiego, który wyruszył ze swoją dywizją jak na spacer.
5. Mimo wszystko, armia wcale rozbita nie została, walnie przyczyniła się do zatrzymania Niemców i była wkrótce zdolna do natarcia.
Moim zdaniem Świerczewski genialnym wodzem bynajmniej nie był, ale trochę dorabia mu się dziś czarnej legendy. W sumie na jego przykładzie dobrze widać, jak propaganda szkodzi obiektywnej ocenie. W czasach Polski Ludowej miał być bohaterem, więc tak go traktowano, dziś ma być czarnym charakterem - i odpowiednio się go traktuje. A pewnie prawda gdzieś leży po środku.
I znowu - jak mierzymy zdolności dowódcze, to jedną miarą. "Anders był zrozpaczony niepowodzeniem natarcia. (...) Żołnierze, którzy wytrzymali i przeżyli najcięższe rosyjskie obozy pracy, teraz ginęli, i nic to nie dało. Zaledwie 800 Niemców zdołało odeprzeć ataki dwóch dywizji". M. Parker, Monte Cassino, Poznań 2005, s. 341.
A to niby dlaczego, czyżby polegli pod Budziszynem gorszą krew mieli? Zdobycie Drezna miało podobny sens i znaczenie, jak szturmowanie "od frontu" Monte Cassino. Prestiżowe. A porównywanie obydwu bitew z udziałem Polaków jest jak najbardziej stosowne, jeżeli analizujemy "jakość dowodzenia". Chyba, że mamy zamiar pozostawać w kręgu mitu [Niemca] Andersa jako wielkiego dowódcy i polityka.
[Niemiec] Anders, wbrew Naczelnemu Dowódcy, skierował korpus na najgorszy odcinek frontu do czołowego uderzenia w górach, na umocnionego przeciwnika, rozpoczął bitwę wg. najgorszego z możliwych planów brytyjskich i do tego nieudolnie dowodził. "Jedynym wyższym dowódcą, który wiedział co się dzieje na placu boju i oddziaływał na przebieg walki był płk Klemens Rudnicki" (relacja mjra L. Domonia, za: P. Wieczorkiewicz, Historia polityczna Polski 1935-1945, Warszawa 2005, s. 361). Przy okazji dorzucę, że Anders trzykrotnie wykazał się skrajną nielojalnością wobec swojego zwierzchnictwa (wycofanie wojsk z ZSRR, ww. sprawa Monte Cassino i późniejsze montowanie drugiego "rządu londyńskiego" w czasach Zaleskiego), a i we wrześniu wzorem idealnego dowódcy nie był. A pod Monte Cassino skromne siły niemieckie rozbiły polskie natarcia, co kosztowało to multum istnień ludzkich i wielu rannych. Klasztor zajęto, a nie zdobyto, po opuszczeniu przez Niemców, przy czym ten fakt był spowodowany w decydującym stopniu sukcesem innych. Jeżeli lubisz tak epatować słowem klęska - to sugeruję używanie go także do polskiego udziału w bitwie o Monte Cassino. Ja nie używam tego słowa, ani w przypadku Monte Cassino, ani Łużyc i myślę, że tak jest lepiej.
To już mi przypomina spór dla zasady. Wszytko byłoby lepsze dla Ciebie, tylko nie to co zrobił Świerczewski. Gdyby nie utrata planów marszruty i sposób przemarszu ustalony przez Łaskiego, dywizja nie poniosłaby takich strat w "dolinie śmierci".
II AWP poniosła dotkliwą porażkę w pierwszej fazie bitwy, w okolicznościach w dużej mierze niezależnych od Świerczewskiego, w których najprawdopodobniej każda armia poniosłaby porażkę. Zresztą, 52 armia radziecka wcale sobie lepiej nie radziła (zob. z jaką łatwością została "rozcięta"). Bitwa ostatecznie żadnym zwycięstwem Niemców i naszą klęską się nie zakończyła, 29 kwietnia nastąpił przełom, za walną przyczyną II AWP.
Chwila, moment. A dojście do przedmieść Pragi to był cel czy nie? Jak się było pod Pragą, to jak się miało zdobywać Drezno czy Budziszyn (i po co?). A czy Niemcy aby zrealizowali swoje plany? W zależności od historyka uważa się za nie przyjście w sukurs Berlinowi, przebicie się na zachód (to akurat moim zdaniem niezbyt sensowna koncepcja historyków) czy odtworzenie frontu nad Nysą. Nie przypominam sobie, aby coś im się z tego udało. "
Bruno Watpliwy
forum.historia.org.pl/topic/5572-budziszyn-21-28-04-1945r-najwieksza-kleska-polakow/page__st__15
forum.historia.org.pl/topic/5572-budziszyn-21-28-04-1945r-najwieksza-kleska-polakow/page__st__30